Herbata ze wschodu
Witajcie Drodzy Czytelnicy!
Czy próbujecie czasem dziwnych, niecodziennych napojów? Na ostatnim obiadku pod chmurką miałam okazję spróbować herbaty z Pekinu przywiezionej... Wyglądała jak zasuszony zwiędnięty kwiatek, wielkości małego orzecha włoskiego, za to po zalaniu jej lekko przestygniętym wrzątkiem - zobaczcie sami:
Wyglądało tak pięknie, że porwałam dzbanek ze stołu na małą sesję na trawniku :) Herbata ta to jakiś egzotyczny rodzaj zielonego naparu, tak przynajmniej smakuje - zielono, trochę jaśminowo, odrobinę cytrynowo. Warto próbować takich rzeczy bez żadnych dodatków (bez cukru, miodu czy mleka), żeby poznać czysty smak. Potem oczywiście zależnie od upodobań, można dosłodzić. Pić powoli, z małych filiżanek i głęboko oddychać. Uwielbiam takie chwile wytchnienia. Polecam serdecznie!!!
Czy próbujecie czasem dziwnych, niecodziennych napojów? Na ostatnim obiadku pod chmurką miałam okazję spróbować herbaty z Pekinu przywiezionej... Wyglądała jak zasuszony zwiędnięty kwiatek, wielkości małego orzecha włoskiego, za to po zalaniu jej lekko przestygniętym wrzątkiem - zobaczcie sami:
Wyglądało tak pięknie, że porwałam dzbanek ze stołu na małą sesję na trawniku :) Herbata ta to jakiś egzotyczny rodzaj zielonego naparu, tak przynajmniej smakuje - zielono, trochę jaśminowo, odrobinę cytrynowo. Warto próbować takich rzeczy bez żadnych dodatków (bez cukru, miodu czy mleka), żeby poznać czysty smak. Potem oczywiście zależnie od upodobań, można dosłodzić. Pić powoli, z małych filiżanek i głęboko oddychać. Uwielbiam takie chwile wytchnienia. Polecam serdecznie!!!
Miłego dnia :)
Anja
Komentarze
Prześlij komentarz